Wreszcie mogę pokazać mój prezent. Dostałam go na Święta Bożego Narodzenia od mojego Szczęścia. Jak wiadomo, na drugi dzień mało w nim nie zginęliśmy, ale żyjemy a "popierdółka" znowu jest ze mną. Bardzo się cieszę z niego i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będzie tego co się wydarzyło i nie będzie takich wściekłych saren na drodze a później koziołkowania w powietrzu 7 metrów:). Mieliśmy i tak szczęście . Autko w sumie ucierpiało bardzo, było dosłownie skasowane, ale Szczęście dokonało cudów i teraz wygląda i jeździ wspaniale!!!!!!!!
Obserwatorzy
niedziela, 28 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciesz się ,że tak to się skończyło.Trzeba się cieszyć ,że nic Wam się nie stało.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiesze sie,ze autko gotowe,wiec teraz czekam na ciebie,tylko uwazaj na siebie jak bedziesz jechala!Ania
OdpowiedzUsuń