Burza złotych włosków, znowu jak mi myśli popedziły to urodziło się coś dziwnego. Może tak mam, bezmyślenie konstruktywne? Wędruje zaraz na półkę przygotowanych rzeczy do usztywniania. Na jesień będę szalała w kuchni z ługą i cukrem.
A najgorsze w tym szystkim jest to, że dopadł mnie totalny marazm. Nie mam ochoty nic robić, wszystko jest wymuszone, bezmyślne, bez najmniejszego planu. Prace zaczęte leżą, plany ...nawet nie ma o czym mówić:(. Najchętniej położyłabym się i spała, zwinięta w embrion. Chyba lekka depresja mnie dopadła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz