A teraz bardziej poważny temat i nie taki smaczny. Dali mi dziś cynk z zaprzyjaźnionego sklepu, że pojawiła się Virginia. Pognałam tam, kupiłam i mamy z Anną po pół kilograma bawełny. Obie się cieszymy.
A w chomikowie pogrom, poniosłam klęskę przy pudełeczku dla Mamy. Wczoraj prułam to co robiłam przez 2,5 dnia. Rozwlekło mi się to diabelnie i miało tendencje do dalszej wędrówki na boki.Cały motek poszedł i tyle godzin pracy na nic. Ale uparciuch (ja) zaraz zaczęłam od nowa.Tu zamieszczę zdjęcie tego rozwleczonego czegoś:(
Asiu juz sie ciesze z tej Virgini,dziekuje za super zakupy!bede z niecierpliwoscia czekala na reszte tych wspanialych zakupow,oj bedzie trzeba duzo nocek poswiecic na wyrobienie jej,ale dobrze ze sa komputery hihi
OdpowiedzUsuńZakupy super!
OdpowiedzUsuńCo do pudełeczka to szkoda trochę tego prucia, ale tak to nie raz jest. Raz, dwa nadgonisz :)
Pozdrawiam
Nie zniechęcaj się ,może da się jeszcze coś z tego zrobić ,albo spruć. Fajne zakupy
OdpowiedzUsuńpierwsze i drugie wyjatkowo smaczne :)
OdpowiedzUsuń