Obserwatorzy

poniedziałek, 3 maja 2010

Długi weekend...

Było super...ale prawie bezrobotnie-robótkowo:).Przeleniuchowaliśmy ze Szczęściem i chyba dobrze, coś się od życia należy. Zrobiłam tylko kolejną myszo-szczurkę. Szczęście mnie skrytykowało za te zielone sukieneczki u myszek. Stwierdził, że powinny mieć czerwone, bo ładnie się komponuje z kolorem ciałek myszy. No cóż...może następna będzie miała inny kolorek. A zapowiada się, że będzie następna, bo ktoś mi suszy o takie stwory głowę.
Młoda z D... była na wypadzie 3-dniowym w Kołobrzegu. Obkupili się w fajniutkie rzeczy. Mojemu Szczęściu i mnie też się oberwało:). Na temat Szczęściowego prezentu nie piszę..bo typowo rzeczy przydatne do spożywania, hihihi..typu "Dębowa" itp, ale o moim mogę: Obrazek, z genialną ramką...hmmm będzie przydatne do decu, do tego długo szukane czarne domino, w komplecie z kartami i kośćmi. To trochę mniej przydatne chwilowo, ale na czarne domino od dawna miałam ochote, oj będzie się w chomiczkowie działo, pomysł już od dawna jest!!! Do tego Młodziaki targali z plaży ok 10 kg piachu. Właśnie taki nadaje się do mas, do łączenia z farbą, trocinami itp. Taka masa zrobiona własnoręcznie nie dość że trwała to tania. Oj , ubawiliśmy się dobrze, jak dzieciaki opowiadały jak ładowały ten piach do reklamówek, wśród masy ludzi, spędzających czas na zbieraniu muszelek.No tak to jest, każdy zbiera to co lubi:). Przypomniał mi się klimat zeszłoroczny, jak prosiłam koleżankę mieszkającą niedaleko morza, żeby mi wysłała kilka morskich kamieni. Grażynka opowiadała potem, że ludzie muszle i bursztyny targają, a ona kamienie:). I efekt był taki, przyniósł mi listonosz paczkę z komentarzem: "ale ciężka", więc ja na to , że to kamienie morskie, on kulturalnie się uśmiechnął, ale jak znam życie to nie uwierzył, może pomyślał że jaja sobie z niego robię:). A kamienie leżą nadal i czekają na moją wenę artystyczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz