Obserwatorzy

czwartek, 1 kwietnia 2010

Skończyłam Wielkiego:) i zaczęłam piec mięcho

Ten łabądek to nie pisklak, to wielki dorosły ptak. W sumie miał być duży, ale nie sadziłam że aż tak mi urośnie.Składałam go 4 dni, uffffffff ale skończyłam.Mam kolejne zamówienie na dwa, ale całe szczęście mniejsze.
A tu potrawa, która w naszym domu nazywa się bardzo oryginalnie: " prodiż ":)Nie ma świąt bez tego mieska i kiełbaski razem pieczonych przez minimum  4 dni. Do tego duża ilość łagodnie zrobionego chrzanu z jajkami i śmietaną. Jemy w trakcie świat i na zimno i na ciepło.Dziś właśnie zaczęłam podpiekać, w sumie robi się samo:)Tylko kilka razy dziennie do świąt będę podpiekać po kilka minut,potem samo się grzeje, zamknięte szczelnie.Polecam, smak i zapach niepowtarzalny. Chociaż jeszcze dziś wygląda nieciekawie,ale kolorów nabierze

1 komentarz:

  1. Musze sie pochwalic,ze dzis dostalam w prezencie tego pieknego,duzego labedzia,jak go zobaczylam bylam w szoku,to jest naprawde olbrzym,jest poprostu cudowny!!!Asiu bardzo serdecznie Ci jeszcze raz dziekuje,zrobilas mi bardzo wielka niespodzianke,buziaka dla Ciebie!Ania

    OdpowiedzUsuń