Obserwatorzy
środa, 11 sierpnia 2010
Myszka i jakiś Włochacz(?)
Od kilku dni bardzo bolą mnie plecy, chyba to korzonki, albo coś innego "przeciągowego". Dziś było apogeum, przewierciłam się z boku na bok, ale ręce muszą coś robić...wyszły sobie z szydełka i mojej skrzyneczki na robótki, takie oto stwory. Zrobiłam z Sonaty i Etamin.
Etykiety:
Szydełkowanie radosne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale fajne rzeczy robisz ...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚuper zabawki! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHa super ci wyszły !
OdpowiedzUsuńale słodziaki!:) zdrówka życzę!:*
OdpowiedzUsuńTakie maskoty Cię wygrzeją! Włochaty (lew?) jest bombowy, bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuńNo tak,dawno tu nie zagladalam,z powodu braku czasu,a tu same nowosci,kurcze fajne to wszystko!!!
OdpowiedzUsuńWłochacz niezły :) Niby to miś, niby lew, albo jeszcze coś innego.
OdpowiedzUsuń